Kilka songów z kapelusza, czyli jak wesele z klasą to tylko z dobrą muzyką!
Dobra informacja dla wstępie dla Par jest taka, że właściwie mogą zrobić z tym dniem co chcą. Mogą wstawić okrągłe stoliki, urządzić przyjęcie w postindustrailnym miejscu, przyjąć gości w wiejskim zajeździe czy spotkać się w Pałacu. Czego tylko dusza zapragnie. Nie trzeba właściwie nic, tylko dobrze się bawić. Można dziękować rodzicom publicznie, a można po prostu zjeść z nimi pyszny, weselny obiad, można też hulać do rana i rzucać welonem o północy. Można Pierwszy Taniec odstawić w stylu „twist contestu” z Pulp Fiction a można „zbierać nenufary” w rytmie walca z „Nocy i Dni”.
Wszystko można, byle by muzyka odpowiadała i trąciła tylko klasą. Gram od wielu lat i poruszam się po wszystkich gatunkach. Playlisty układam pod indywidualne potrzeby Par. Czasem skręcam w stronę rocka, czasem klascznego r’n b, czasem soulu a często w stronę retro brzmień z Frankiem Sintarą na czele. Nie boję się grać swingu, brytyjskiego roka z The Smiths na czele, gitarowych Arctic Monkeys czy Kings of Leon. Nie uciekam też od Barry’ego White’a czy Marvina Gaye’a. Chętnie cytuję Marylin Monroe czy Edith Piaf. Nie unikam klawiszowych popisów lat 80-tych i głebokich wokali w stylu Arethy Franklin. Skręcam w elektronikę gdy jest taka potrzeba chwili i zaglądam do kuferków z Marylą Rodowicz, Anną Jantar, Ewą Bem i Młynarskim gdy rodzice Pary Młodej szczególnie sobie tego życzą. Nie wstydzę się zagrać Czerwonych Gitar gdy w chwilę później przeskoczę z nich do Beatlesów, Stonesów czy ja wiem Raya Charlesa.
Zapraszam do zapoznania się z playlistą: KLIKNIJ TU!